piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 3


                                          Oczami Leny

-Cześć, cześć! Jestem Maja, ty pewnie jesteś Lena. Słyszałam, że jesteś Zerafiem, ja też tylko ,że jestem Zerafiem szczęścia.- Blondyneczka, która przyszła do biblioteki, gadała jak najęta.
-Hej Maja, tak jestem Lena.
-Feliks dał ci coś zjeść?- spytała z troską.
-Nie.
-A to cham. Chodź ze mną. Masz już przydzielony pokój?
-Nie mam.
-To wspaniale, możesz mieszkać ze mną i Dominiką- odparła radośnie Maja.
      Dziewczyna pociągnęła mnie za sobą. Była wesoła i bardzo pozytywnie nastawiona chyba do wszystkiego. Miała bardzo jasne włosy, błękitne oczy i czarne skrzydła. Biegłyśmy korytarzem, kiedy zza rogu wyłoniła się Anabella. Maja zatrzymała się i ukłoniła, poszłam w jej ślady.
-Witaj Bella.- powiedziała Maja zaskakująco poważnie.
-Witaj Maju, witaj Leno.
-Yyy...cześć- wypaliłam.
-Czy Feliks opowiedział ci o zasadach w Endergerd między innymi w jaki sposób wita się z królową?
-Nie- odpowiedziałam zawstydzona.
-Przyniosę ci regulamin, będziesz musiała się ich nauczyć. Kazałabym Mai, żeby ci pomogła, ale ona nie zna ich chyba do tej pory.- Zgromiła wzrokiem Maję.
-Ależ znam, tylko uważam, że nie powinnaś traktować siebie jako nie wiadomo kogo, a wszystkich innych jak gorszy gatunek- odparła z odwagą, a ja zaczęłam panikować.
-Radzę ci lepiej dostosuj się do zasad, bo jak na razie to ja jestem królową.
-Na razie- podkreśliła Maja i znowu mnie pociągnęła za sobą.
       Odwróciłam się ,a oczy Anabelli zrobiły się puste i czarne, włosy wyglądały jakby się paliły, ale nie spalały, kipiała z gniewu. Spojrzałam na Maję, a ona szła wesołą jak przedtem. Kiedy ostatni raz zerknęłam za siebie, królowej już nie było. Podziwiałam Maję, ja nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. Głos ugrzązłby mi w gardle i zrobiłabym z siebie totalne pośmiewisko. Nie nadaję się do takich przemówień. Zresztą nie przeszkadzało mi to, że mają tutaj wybraną osobę, która nimi przewodzi. Zanim się obejrzałam stałyśmy przed drzwiami z napisem KUCHNIA. Weszłam, a moich nozdrzy dobiegł słodkawo-korzenny zapach. Byłam pewna, że zobaczę rzędy stolików, ale nic takiego tutaj nie było. Wyglądało to trochę jak KFC, lada, menu i tylko bez tych wszystkich reklam i kas. Podeszłyśmy do pani za brzoskwiniową ladą.
-Czego sobie życzycie dziewczynki?
-Hmm, ja poproszę spaghetti, colę i shake'a waniliowego- powiedziała Maja podając mi menu.
-Ja poproszę to samo, tylko z cynamonowym shake'iem.
-Poczekajcie chwilę.
-Jasne Klara.
-A gdzie stołówka?- spytałam.
-Każdy je u siebie. Uwierz, jeszcze wiele rzeczy cię tutaj zdziwi. To nie jest szkoła z internatem. 
      Otworzyły się drzwi, a do kuchni weszła wysoka blondynka, choć miała podobny kolor włosów do Mai, jej twarz nie miała już tak pogodnego wyrazu. Była piękna, to trzeba przyznać. Biła wszystkie modelki na głowę. Co mnie zaciekawiło, miała iskierki w oczach, dosłownie.
-Cześć Maja- przywitała się dziewczyna.
-Hej Scholastyka, poznaj Lenę.
-Cześć Lena.- Z jej twarzy zniknął chłód.
-Siema- odpowiedziałam.
-To Scholastyka, jest Zafirem ognia i jest naprawdę bardzo fajna- powiedziała Maja.
-Miło cię poznać- zwróciła się do mnie Scholi.
       Uśmiechnęłam się, a ona odwzajemniła gest. Klara podała nam tacę z jedzeniem, którą szybko wzięła Maja i wyszła. Wybąkałam cześć do Scholastyki i pobiegłam za koleżanką. Znowu szłyśmy korytarzem, chyba ten zamek składał się tylko z nich. Dziewczyna stanęła przed drzwiami z numerem trzynaście i jedną ręką otworzyła je. Ciekawe, czy po przemianie człowiek zyskuje koordynację ruchową i takie tam. Może za mojego życia nie byłam kaleką, ale do sportowców też się nie zaliczałam.
Gdy weszłam do pokoju, na twarzy poczułam lekką mgiełkę. Już wiedziałam, że Dominika siedziała w środku. Pomieszczenie było duże, królował tu fiolet, na ścianach, pościelach i dodatkach oraz biel na meblach i firankach. Po lewej znajdowały się dwa regały po obu stronach wielkiego okna, a właściwie szklanych drzwi, które służyły za wyjście na taras w kształcie półkola. Na wprost, pod ścianą stały trzy łóżka, a przy każdym szafka nocna i w każdym rogu szafa. Po prawej była ostatnia szafa i regał, oraz drzwi jak się domyśliłam do łazienki. Na samym środku leżał bielusieńki, mięciutki dywan, na którym miałam ochotę się położyć. Maja postawiła tacę na swojej szafce nocnej i zachęciła mnie ręką do jedzenia. Usiadłam na jedynym wolnym łóżku po lewej i zabrałam się do nabierania spaghetti w ten sposób, żeby nie znalazło się, ani na podłodze, ani na mnie. Gdy zjadłam uświadomiłam sobie, że nie mam żądnych rzeczy, ale wszystkie regały były już zapełnione książkami. Czyżby dziewczynom nie starczały przydzielone im meble?
-Skąd ja teraz wezmę moje rzeczy?- spytałam.
-Nie weźmiesz, zajrzyj do szafy.
Wykonałam polecenie. Ku mojemu zaskoczeniu szafy były pełne ubrań, butów i innych dodatków. Szybko wróciłam do szafki nocnej, w której znajdował się laptop. Zrobiłam zaskoczoną minę, a Dominika parsknęła śmiechem. Chyba jednak nie wyglądałam tak ładnie jak na filmach.
-Czemu się śmiejesz?
-Z twojej miny, zabójcza. Już ci tłumaczę. To wszystko jest twoje, no to by było na tyle- powiedziała z uśmiechem i wyszła z pokoju.

                                           ***
                                      Oczami Dominiki

Dałam Lenie książkę, od której sama zaczęłam historię Zafirów i wyszłam z biblioteki. Dziewczyna wydawała się bardzo miła, ale nieśmiała. Zza rogu wyszedł najprzystojniejszy Zerafin na świecie, oczywiście według mnie, Ursyn. Jego piękne, blond włosy lekko zasłaniały mu jeszcze piękniejsze oczy. Gapiłam się na niego jak głupia, a on robił to samo! Patrzył mi prosto w oczy. Odległość między nami zmniejszyła się, a on zaczął delikatnie kierować się w moją stronę, co skutkowało tym, że znalazł się dokładnie naprzeciwko mnie. Kiedy znalazłam się pół metra od Ursyna skręciłam w lewo, żeby go wyminąć, a on złapał mnie za rękę. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi, chociaż po przemianie zmniejszyło swoje tempo, teraz biło mi chyba ze sto na minutę.
-Hej Dośka- powiedział nieśmiało, a przy tym był tak bardzo uroczy.
-Cześć Ursyn.- Poczułam ucisk w gardle.
-Gdzie idziesz?
-Do pokoju.
-A może pójdziesz ze mną znaleźć Amira i Saturnina, bo Anabella kazała ich przyprowadzić do siebie.
-Jasne- odpowiedziałam wesoła.
       Szliśmy w ciszy. Oddychałam bardzo szybko i chwilami czułam się jakbym miała zemdleć. Co jakiś czas moje ciało ogarniał strach, przy każdym jego spojrzeniu, który powodował we mnie sekundowy paraliż wszystkiego. Kiedy zatrzymał się i znowu złapał mnie za rękę, nogi ugięły się pode mną.
-Wiesz, chciałem z tobą pogadać, tylko się nie obraź.
-Mów- zachęciłam go.
Spodziewałam się, że powie, iż mnie bardzo lubi i żebyśmy byli razem albo coś w tym stylu. Ursyn milczał przez dłuższą chwilę.
-Słyszałem, że podobasz się Gabrielowi, a on jest moim przyjacielem.
       Otworzyłam szeroko oczy, myślałam, że zaraz wypadną mi gałki. Co on powiedział? Nie tego się spodziewałam, nie tego chciałam. Gabriel był jednym z najzdolniejszych pisarzy w Endergerd, obdarowanym do tego niecodzienną urodą i darem, ponieważ był Zerafinem smutku. Faktycznie przyjaźnił się z Ursynem, ale nigdy nie pomyślałabym, że mnie lubi. Uświadomiłam sobie, że Ursyn chyba nie wiedział jak wielkim uczuciem go darzyłam.
-On cię naprawdę lubi.
-Ale ja lubię ciebie- wypaliłam, a on zrobił coś, czego najmniej się spodziewałam.
       Zbliżył się do mojej twarzy i jego wargi musnęły moje, delikatnie, przelotnie. Pocałunek był słodki, piękny, uczuciowy i nieśmiały. Ursyn miał przez chwilę zamknięte oczy, ale kiedy je otworzył, nie mogłam się od nich oderwać.
-Chyba muszę iść- powiedział i odszedł, a ja poszłam do pokoju. 


***
Oto trzeci rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. Zaczęłam pisać też "Oczami Dominiki", niedługo pojawią się też rozdziały z punktu widzenia innych bohaterów. Zapraszam do zakładek:  PYTANIA i BOHATEROWIE.