Oczami Leny
Wyszłam
z pokoju z nadzieją, że znajdę Feliksa. Maja poinformowała mnie,
że powinnam znaleźć drzwi z numerem pięćdziesiąt dwa. Poszłam
schodami. Wchodziłam na kolejne piętra i w końcu zamiast dobrze mi
znanych wejść do pokoi, zobaczyłam łańcuch, na którym wisiała
kartka NIE WCHODZIĆ. Oczywiście nie zwróciłam na nią uwagi i
przechodząc pod informacją ruszyłam dalej. Poczułam podmuch
wiatru, delikatny, ale mrożący krew w żyłach. Dostałam się
chyba na ostatnie piętro, na którym znajdowały się ogromne
zdobione drzwi. Z drobnej szczeliny świszczał wiatr, teraz już
silniejszy. Wyciągnęłam rękę, żeby chwycić za klamkę, ale
spotkało mnie jedynie rozczarowanie, drzwi były zamknięte. W mojej
głowie nagle pojawił się cały mechanizm zamka, gdy na obrazku w
myślach wszystkie części się przesunęły, usłyszałam głośny
zgrzyt. Sięgnęłam do klamki, bez cienia nadziei, ale ku mojemu
zaskoczeniu, drzwi otworzyły się bez większych kłopotów. Po
cichu weszłam do środka czując chłód i zło. Znalazłam się w
małym pomieszczeniu bez okien, ściany były ciemnozielone, a
powietrze wilgotne. Jednym źródłem światła to świeczka, która
stała na komodzie, która nie nadawała się do użytku. Gdzie ja
się znalazłam? Było tu okropnie, nagle moje ciało zastygło w
bezruchu, ponieważ usłyszałam głos zza następnych drzwi.
-Ta
dziewczyna, czy ona może być Serafem? Usłyszałam oschły, kobiecy
głos.
-Nie
mam pojęcia moja droga, ale jeśli tak się stanie, usuniemy ją, a
reszcie wmówimy jakąś historyjkę- odpowiedział tak znajomy, a
zarazem obcy, chłopięcy głos.
-Po
co ją tu ściągałeś? Jeżeli coś odkryje albo stanie się tym
Serafem, to już nie będzie takie proste! Zrozum, tak potężnego
daru nie dostaje byle kto.
-Kochana,
wszystko będzie dobrze. Działajmy tak jak wcześniej. Nasza gra
wymaga poświęceń.
-Chyba
nie z naszej strony?
-Oczywiście,
że nie. Jeden złoty miecz i po kłopotach, a na razie nie martw się
na zapas.
Rozmowa
zbliżała się do końca. Musiałam uciekać. Jak najciszej
wyślizgnęłam się z małego, obskurnego korytarzyka, zamykając
delikatnie drzwi i rzuciłam się biegiem do ucieczki. Mało
brakowało, a runęłabym jak długa, zaczepiając się o łańcuch.
Nie odwracając się zbiegłam kilka pięter niżej i ruszyłam
korytarzem, w którym znajdowała się biblioteka. Otworzyłam drzwi
i weszłam między regały na samym końcu pomieszczenia. Usiadłam i
skuliłam się, ciężko dysząc. Rozmowa, którą przed chwilą
usłyszałam przeraziła mnie i to nie na żarty. Czułam się jakby
mówili o kimś mi bliskim. Zastanawiałam się, do kogo należały
głosy. Męski był mi znany, ale zarazem obcy. Oba wydawały się
oschłe, pełne bólu i okrucieństwa. Chwyciłam jedną ręką za
regał, ale zamiast podnieść się, spadłam na dół. Spojrzałam w
górę, a klapa w suficie właśnie się zamykała. Siedziałam na
podłodze w ciemnym pomieszczeniu. Na wprost był kominek, w którym
palił się ogień. Przed nim stały krzesła i stolik, a na nim
stera papierów. W pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie półki
z książkami i drzwi. Wstałam powoli, przygotowana na ból po
upadku, ale nie nastąpił. Wyprostowałam się i nic. Kolejne dobre
skutki przemiany. Podeszłam do stolika i zaczęłam przeglądać
papiery. Były tu gazety, książki, ale moją uwagę przykuły dwie
kartki z wierszami, o ile się nie myliłam.
Królowa
Dziewczyna
jak światło,
Które
prowadzi
Przez
ciemny las.
Dar
od niebios.
Przywódcą
niech się stanie,
Gdy
pokona wszystkie trudy.
I
ocali żywot rasy.
Jako
Seraf
I
królowa.
Niech
wystąpi,
Przed
swym ludem.
I
na wieki broni go.
I
tą gwiazdą, darem
Będzie
zawsze,
Aż
do chwili.
Kiedy
żywi Zafirowie,
Ugodzeni
złotem czystym,
Będą
konać przy królowej.
Która
zginąć
Ma
za wszystkich.
Zdrajca
Czarnowłosy,
czarnooki.
Co
przyczyni się do śmierci,
Całej
społeczności.
Na
swym tronie.
Łożu
śmierci
Poprzedniej
królowej.
Splamiony
jej krwią,
Jeszcze
ciepła,
Ledwie
zastygłą.
Zanim
woja,
Zdoła
ucichnąć.
On,
zdrajca,
Koronę
nałoży.
Ale
duszy nie oczyści,
ONI
nie pozwolą.
Zamarłam
czytając oba teksty, bo nie były one o przeszłości, tylko o
przyszłości. Rozmowa, którą usłyszałam pokrywała się idealnie
z wierszami. Zdrajcą był chłopak z korytarza, a królową była
dziewczyna, o której mówili. Nie wiedziałam nic dokładnego, ale
to musiało się zmienić. Wiersze mogły być proroctwem. Nie
myślałam, że nie mogą się sprawdzić, moja intuicja podpowiadała
mi, że nie są to zwykłe bazgroły. Nie mogłam nikomu do końca
ufać. Ktoś, przecież z Zafirów był po stronie zła. Usłyszałam
otwieranie drzwi do biblioteki. Było tu tak cicho, że słyszałam
nawet taki szczegół. Ktoś zaczął się zbliżać, a ja jako
tchórz, od razu rzuciłam się do tajemniczych drzwi, które okazały
się wejściem do sypialni, w której było kolejne przejście, ale
zamiast ryzykować wczołgałam się pod łóżko. Klapa otworzyła
się, a ja wstrzymałam oddech. Moich uszu dobiegły odgłosy dwóch
zeskoków. Osobami, które weszły były tajemnicze postacie z pokoju
na samej górze.
-Słuchaj,
to proroctwo mówi, że wygram, więc czym się martwisz- zaczął
chłopięcy głos.
-Że
ty wygrasz, a o mnie nie ma tu słowa! Czytałeś ostatnią linijkę?-
wrzeszczała kobieta.
-Oczywiście
i co z tego, że będę miał brudną duszę? Mówi się trudno.
-Nie
rozumiesz? W tym musi być
głębszy sens! ONI! Kim są oni?
-Nie
mam pojęcia.
-To
lepiej się dowiedz, bo przez NICH możemy mieć problemy.
***
1055 odsłon, 14 obserwatorów i 48 komentarzy na całym blogu DZIĘKUJĘ ! Naprawdę to wiele dla mnie znaczy. Chciałam prosić też, żeby osoby z blogów, które komentuję informowały mnie w Spamowniku o nowych notkach, bo jest ich sporo, a chciałabym wszystkie przeczytać. Zapraszam do zakładek i jeszcze raz dziękuję za czytanie<3