Oczami Leny
Otworzyłam
oczy, leżałam w wielkim pokoju na łóżku, obok którego siedział
Feliks. Od razu podniosłam się, ale momentalnie zakręciło mi się
w głowie i opadłam. On pogłaskał mnie czule po czole i uśmiechnął
się nieśmiało:
-Gdzie
jestem?- spytałam.
-W
Endergerd.
-Gdzie?
-W
mieście Zafirów. Jesteś teraz Zafirem. W prawdziwym świecie nie
żyjesz. Ta rudowłosa dziewczyna to Anabella. To królowa Endergerd-
powiedział wszystko na jednym oddechu.
Nie
mogłam uwierzyć w to co się działo. Próbowałam poukładać w
głowie to co wiedziałam. Byłam Zafirem, cokolwiek to było,
wszyscy inni myśleli, że nie żyłam, ta rudowłosa co stała w
lesie to Anabella i znajdowałam się w Endergerd. Czy on ze mnie
żartował? Czułam się jak w kinie na jakimś pokręconym filmie
fantasy. Nic nie wiedziałam, ale chciałam się wydostać stamtąd
jak najszybciej. Przecież to co mówił Feliks nie mogło być
prawdą, to zupełnie nielogiczne. Pewnie robił sobie ze mnie jaja.
Lecz jeżeli to wszystko było prawdą, co ja mogłam zrobić. Kim do
cholery były te Zafiry?
-Pewnie
masz do mnie wiele pytań i zażaleń- zaczął Feliks.
-Oczywiście,
że mam! Jak mogę nie mieć. Wbiłeś mi sztylet w brzuch! Kim są
Zafiry? Co ja tu robię?
-Zafiry
to istoty, które mają nadludzkie moce. Zależnie od stopnia i
predyspozycji możemy np. porozumiewać się z żywiołami, panować
nad emocjami innych, jak Zerafiny albo tak jak Serafy kontrolować
świat według naszego widzimisię.
-Ile
jest Serafów?
-W
tej chwili zero.
-A
kim jest Anabella?
-Zerafinem
szczęścia.
-A
Ty?
-Zafirem
ziemi.
-A
ja?
-Tego
jeszcze nie wiemy. Znaczy jesteś Zafirem, ale nie wiemy, czy twoje
umiejętności rozwiną się w jakąkolwiek stronę.
-To
może wytłumacz mi co robicie?- nalegałam.
-Zrozum,
że twoje patrzenie na świat musi się zmienić. Wcześniej
widziałaś w jednym wymiarze, wszystko było ograniczone, twoje pole
widzenia obejmowało tylko rasę ludzką. Teraz musisz otworzyć
swoją duszę i uwierzyć. Nie jesteśmy jedyną rasą, której nie
znasz, jest ich wile np. Innofenie, Hipolitamini.
-Ale
wszyscy są dobrzy?
-Hahahahaha,
żartujesz? Oczywiście, że nie. Zdarzają się miłe istoty, ale z
tych co wymieniłem, to raczej nie znajdziesz nikogo takiego. Zafiry
to tacy jakby strażnicy między światem ludzkim, a innym wymiarami.
Jak chcesz mogę ci pokazać pewien grób.
-Po
co?
-Jest
z nim związana historia, którą musisz pozanć.
-Dobra.
Wstałam
z łóżka i poszliśmy do tajemniczego grobu. Grób
znajdował się na polanie obok małego strumienia. Było tu cicho i
magicznie. Odgłos płynącej wody uspokajał mnie. Nagrobek był
bardzo duży, a napis na nim głosił: Maryna, I królowa Endergerd,
I Seraf, „ Żeby być jednym z nas musisz otworzyć swoją duszę i
uwierzyć.” Właśnie to, co było cytatem na grobie, powiedział
mi wcześniej Feliks. Obok napisu widniała herbaciana róża, pod
grobem to właśnie herbaciane róże były jedynymi złożonymi
kwiatami.
-Miałem
ci opowiedzieć historię, więc wszystko zaczęło się, kiedy
Maryna wiele wieków temu w tym lesie znalazła sztylet z
wygrawerowaną herbacianą różą, która stała się jej ulubionym
kwiatem. Zobaczyła, że jej ciało się zmienia, po tym jak się nim
skaleczyła, na początku próbowałam żyć normalnie i poszła do
domu. Lecz wracała często do tego miejsca. Pewnego dnia, gdy bawiła
się sztyletem, otworzyła portal i znalazła się właśnie w tym
miejscu, gdzie jest teraz nasze miasto. Zobaczyła zamek, a że z
natury była ciekawska, weszła do środka. Tam znalazła jeszcze
więcej portali do innych wymiarów. Zmieniła swoich przyjaciół
właśnie przecinając im skórę tym nożykiem. Na przełomie wielu
lat poznawali historię nas. Wszystko spisywali w księgach, każdą
poznaną rasę i ciekawostkę o ich życiu. Podzielili się na
Zafiry: powietrza, ziemi, ognia i wody; Zerafiny: szczęścia, smutki
i zniszczenia; oraz Serafy. Oczywiście były także jednostki które
nie reprezentowały żadnych dodatkowych mocy w danych kierunku tak
jak na razie ty. Niestety Maryna była jedynym Serafem w naszej
historii. Szukamy teraz nową osobę, która zajmie jej miejsce i tak
od wieków. Oczywiście Anabelli to bardzo na rękę, bo gdy wreszcie
znajdziemy Serafa, to ona przestanie być królową.
-Czy
można nas zabić?
-Tylko
mieczem wykonanym z czystego złota, nic innego nie jest dla nas
straszne.
-O
co chodzi z tym napisem na nagrobku?- spytałam.
To
motto Zafirów.
Wszystko
po kolei zaczęło układać się w mojej głowie i dotarło do mnie,
że wcale nie był zwariowany sen, tylko rzeczywistość. Chciałam,
żeby Feliks mnie wtedy przytulił i powiedział, że wszystko będzie
dobrze, a on to zrobił! Patrzył na mnie później półprzytomnym
wzrokiem, zanim wrócił całkiem do normy.
-Leno,
czy ty zmusiłaś mnie, żebym zrobił to co zrobiłem?- spytał
zszokowany.
-Nie,
ja tylko chciałam, żebyś to zrobił.
-A
ja zapragnąłem tego samego. Nie mogę w to uwierzyć!
-Ale
co się stało?
-Jesteś
Zerafinem Leno! I to tak szybko. Potrafisz kontrolować ludzkie
uczucia.
Faktycznie
poczułam się dziwnie, jakby otoczyłam mnie magiczna poświata, a
na plecach poczułam chłód, odwróciłam głowę i nie mogłam
uwierzyć w to, co zobaczyłam. Miałam skrzydła jak Anabella, tylko
moje były śnieżnobiałe, ale też wyglądały jak mgła, bardzo
gęsta mgła. Byłam jednocześnie zachwycona i przerażona. Co to
mogło oznaczać? Czy to skutek tego, że stałam się Zerafinem? Czy
to wszystko mogło być możliwe? Jak dobrze zrozumiałam Zerafin to
drugi stopień, ale na razie najwyższy. Czyli teoretycznie byłam
tak samo ważna jak ruda królowa.
Wróciliśmy
do zamku i Feliks zostawił mnie samą. Siedziałam w pokoju, w
którym się obudziłam. Myślałam, że nie będę siedzieć
bezczynnie i przejdę się, może znajdę bibliotekę i dowiem się
czegoś ciekawego na temat, tego czym się stałam. Wyszłam z
pokoju, na prawo i lewo ciągnął się długi korytarz, a na całej
jego długości rozciągał się staromodny dywan. Poszłam w prawo,
a po obu stronach było pełno drzwi z numerami. W pewnym momencie,
między oknem, a wejściem do kolejnego pokoju, zauważyłam wiszące
lustro. Wyglądałam jak zawsze, ale gdy zaczęłam się przyglądać,
odskoczyłam przerażona od lustra. Nie poznałam siebie. Teraz
wyglądałam trochę jak Feliks w lesie. Miałam puste, czarne
oczodoły, włosy zmieniły kolor na ognisto czerwony, skóra nabrała
srebrnego blasku, moje bielusieńkie skrzydła ruszały się, jakby
pod wpływem delikatnych podmuchów wiatru. Zamknęłam oczy, a gdy
je otworzyłam jedyne co zostało z dziwnej wersji mnie to skrzydła.
Skóra znowu była oliwkowa, oczy zielone, a włosy brązowe.
Odetchnęłam z ulgą, bo gdybym miała cały czas tak wyglądać,
pewnie codziennie rano bałabym się siebie. Ruszyłam dalej. Na
końcu korytarza były schody, poszłam na górę i na moje
szczęście, zaraz po prawej stronie, widniał duży napis
BIBLIOTEKA. Z uśmiechem na twarzy weszłam do środka. Pomieszczenie
było ogromne. Nie byłam w stanie zliczyć ile znajdowało się tam
regałów z książkami. Na samym środku stał stół, przy którym
siedziała dziewczyna w moim wieku ( chociaż tutaj wygląd chyba
nijak miał się do wieku ) w krótkich ciemnobrązowych włosach,
które okalały jej wesołą buzię. Patrzyła na mnie nieśmiało
znad książki. Gdy podeszłam do niej bliżej poczułam na twarzy
krople wody. Zdziwiona spojrzałam na dziewczynę.
-Przepraszam.
Jestem Dominika i jestem Zafirem wody, jak już pewnie zauważyłaś.
Jesteś Lena?
-Tak,
skąd wiesz?
-Całe
Endergerd żyje twoim przybyciem. Zresztą chyba wiedzieliśmy, że
będziesz jedną z nas dużo wcześniej niż ty.
-Od
dawna to planowaliście?
-Nawet
nie wiesz od jak dawna. Znaczy, tylko tak słyszałam, bo sama jestem
nowa.
-Dlaczego,
gdy do ciebie podeszłam, poczułam wodę, a gdy przebywam z
Feliksem, nic takiego się nie dzieje?
-Oh,
Feliks to nie nowicjusz. Potrafi kontrolować swoje moce, dlatego
mógł przebywać z tobą. Ze mną by to nie przeszło. Zaraz by ktoś
był mokry.
Obie
wybuchłyśmy śmiechem po ostatnim zdaniu. Coś czułam, że się
zaprzyjaźnimy. Dominika wydawała się naprawdę fajną osobą.
-Gdzie
znajdę coś o historii Zafirów?
-Poczekaj,
zaraz Ci przyniosę- powiedziała.
Pobiegła
od razu do jednego z miliona regałów, stanęła na palcach i zdjęła
opasły tom oprawiony w grubą, czarną okładkę ze złotymi
literami. Podbiegła do mnie i z uśmiechem podała mi książkę.
Miała tytuł „Księga Zafirów- I część.” Otworzyłam spis
treści. Najbardziej moją uwagę przykuł rozdział pt.”Złe
przypadki w historii.”
W
każdej historii znajdą się czarne owce. W wielowiekowym bycie
Zafirów też zdarzały się takie przypadki. Jednym z nich był
Metody, który żył za czasów wielkiej królowej Maryny. Gdy
wszyscy odkrywali nowe umiejętności Zafirów, Metody knuł plan jak
zrzucić z tronu Marynę i sam zająć jej miejsce. Odkrył nowy
portal do świata, którego mieszkańców nazwał Metodymi i zawiązał
z nimi pakt, w którym obiecali napaść na Endergerd. Wykuli wiele
mieczy z czystego złota, ale ich próby skończyły się niczym, bo
królowa odkryła ich nikczemny plan. Skazała Metodego na wygnanie
do „jego” kraju i zniszczyła do niego portal raz na zawsze.
Kolejną czarną owcą była Kosma, która zaplanowała, że sama
stworzy armię Zafirów i zabije wszystkich, którzy stawią jej
opór. Jej plany nie kończyły się na rządzeniu miastem, chciała
dużo większej władzy, zaczynają od rasy ludzkiej, kończąc na
Hipolitaminach. Jej plan prawie się powiódł, ponieważ stworzona
przez nią armia zabiła Marynę, ale później jeden z
sprzymierzeńców Kosmy, zabił ją samą, przejął kontrolę nad
złymi Zafirami i zmusił ich do poddania się. Na końcu zabił
siebie. Walka ta była najtragiczniejsza ze wszystkich, ze względu
na zabicie Serafa.
Przełknęłam
gulę, która utkwiła mi w gardle. Feliks przemilczał w jaki sposób
zginęła Maryna. Zresztą jeżeli Seraf mógł kontrolować wszystko
według własnego widzimisię, to czemu Maryna zginęła. Drugie
pytanie po przeczytaniu tekstu, które mi się nasunęło to w jaki
sposób ten nawrócony Zafir zmusił do poddania całą złą armię.
Zastanawiałam się czy to jedyne przypadki czarnych owiec, czy tylko
jedne z wielu. Zazwyczaj najgorsze, hańbiące momenty historii są
ukrywane. Czułam, że w tej bibliotece znajdę jeszcze wiele
ciekawych informacji.
***
Spróbuję dodawać posty z nowym rozdziałem co tydzień w piątek około 16.00. Dzisiaj dodaję wcześniej, bo o 16.00 nie będzie mnie w domu. Czekam na waszą opinię. Za każdy komentarz i obserwację, odwdzięczam się.:)
Czytam = Komentuję